Pozostawiliśmy wczoraj gościnny i wesoły Cozumel i wróciliśmy na ląd. Zatrzymaliśmy się od razu w Playa del Carmen. To bardzo, bardzo turystyczne miejsce.
Pyszne owoce na deptaku przy plaży. Małgosia wybrała ananasy, ja papayę.
Z okazji 14 lutego władze miasta zorganizowały weselną zabawę dla par, które tego dnia właśnie zechciały się pobrać. Zgłosiło się 239 młodych małżeństw. Dla nich oraz dla ich gości na plaży w samym centrum ustawiono stoły. Napoje, tacos, muzyka. Usiedliśmy na plaży i również bawiliśmy się świetnie (o napoje musieliśmy zadbać sami).
Do Méridy dojechaliśmy dzisiaj dość szybko, mimo 360km odległości. Wybraliśmy autostradę.
Mérida jest pięknym kolonialnym miastem.
Katedra de San Ildefonso z połowy XVI w. jest najstarszą w Ameryce.
Merida została założona w 1541 r. przez Francisco de Montejo. Miasto zbudowane zostało z kamieni pozyskanych z rozbiórki piramid, które w tym właśnie miejscu przed wiekami wznieśli Mayowie.
Casa de Montejo, wspaniały, oryginalnie zachowany budynek. Kiedyś własność rodu Montejo. obecnie Banamex.
Konkwistadorzy na głowach Indian.
Sok wyciśnięty z ananasa będzie śnił się po nocach.
Już po zachodzie słońca (zachodzi wcześnie, przed 18,00, jesteśmy na wschodzie Meksyku a w tej samej strefie co wybrzeże Pacyfiku, gdzie byliśmy niedawno) odbyliśmy tour otwartym autobusem, do którego wsiedliśmy pod Katedrą. W czasie ponad godzinnej wycieczki poznaliśmy zupełnie nową część Meridy. Paseo Montejo ze wspaniałymi, oszałamiającymi formą i przepychem domami powstało na przełomie XIX/ XXw. Ulica wzorowana była na Champs Elysees. Realizacja prześcignęła zamierzenia. Szkoda, że było zbyt ciemno na zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz